Instagram

czwartek, 24 kwietnia 2014

Biegamy czy chodzimy...?

Do napisania tej notki zainspirowało mnie ostatnie Wielkanocne spotkanie z dziewczynami, kiedy to spacerując po mieście, co chwilę słyszałam - "Zwolnij !!!" :D

Wychodzisz z domu, jak zwykle o tej samej godzinie... idziesz do metra, żeby mniej więcej o 9:30 D. był w szkole...kiedy podchodzisz już do korytarzowego wejścia, słyszysz nadjeżdżający subway, więc co robisz? - ciągniesz młodego za rękę i biegiem, żeby się załapać...jeśli się nie załapiesz, next może przyjechać za 5-10 min (nie ma na to reguły, ale o nowojorskim metrze napisze osobną notkę)...tak czy inaczej jeżeli nie zdążysz to już masz poczucie "spóźnienia".
Wysiadasz na 59 st, idziesz schodami na górę i ponownie, jeżeli nie trafisz na wyjście najbliżej szkoły, następne 5 min w plecy, więc co robisz? - biegniesz ;p, a wierzcie mi na tej stacji pomimo już 3 mies pobytu tutaj nadal nie raz się gubię ;p hehe... podsumowując jeżeli nie zdążysz na metro i wyjdziesz nie tym wyjściem, masz min 10-15 min do tyłu ;p znając ten porządek rzeczy już na starcie wychodząc z domu co robisz? ;) - zaczynasz biec :D
Potem biegniesz ze szkoły po kawę, i jeżeli nie dojdziesz tam do ok godz. 9:35 utkniesz w długiej kolejce, a następny punkt ze 3 streets dalej, gdzie wcale nie jest powiedziane, że kolejki nie będzie ;p więc co robisz, kiedy wychodzisz ze szkoły? - biegiem po kawusię ;D ( no chyba, że idę na basen, to kolejność ulega zmianie ;p), potem biegiem na metro, bo o tej i o tej musisz być w domu ....itp, itd :D

Manhattan jest niezwykle rozległy, długie uliczki i pomimo dobrej komunikacji metra, przechodząc nawet jedną ave (st są krótsze) zajmuje to chwilę czasu, a jeszcze dla mniej wprawnych osób, i pomyłek w stylu "to north czy south?" można wiele czasu zmarnować na szukanie celu :)
Każdego poranka idąc ulicami, tłum ludzi podąża w różnych kierunkach, każdy się gdzieś spieszy, tak więc ludzie nie chodzą, tylko baardzo szybko maszerują ;p
Przy takim stanie rzeczy nawet nie wiesz kiedy, ale codziennie stając się częścią tego "tłumu" automatycznie wnikasz w niego :)
I tak po 3 mies pobytu tutaj nawet nie wiem kiedy, ale po ostatnim weekendzie, uświadomiłam sobie, że nie kontroluję już tego i nawet kiedy idę na niedzielny spacer ze znajomymi, które przyjeżdżają do NYC....5 min - i słyszę - "Gdzie znowu biegniesz?:D"

Także biegamy, biegamy ;) 


I parę fotek ;)



to już uzależnienie ;p;p


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Happy Easter...? ;)

Tak, Tak i jeszcze raz duuże TAK !!! :):)
Każde święta są szczególnym czasem dla Au Pair. Wtedy to właśnie najczęściej przypominają nam się chwile spędzone w domu, z najbliższymi. Nie zawsze jednak oznacza to, że to czas "smutków" ;)
Święta Wielkanocne spędziłam w gronie cudownych Girls ;) - oczywiście Au Pairs ;) i pomimo tego, że święta tutaj w niczym nie przypominają tych polskich... czas ten był przeuroczy :)
Dziękuję Wam :)...:*

Moja host rodzinka została ze swoją rodzinką, ja zdecydowałam się wrócić do NYC. Oczywiście nie mieli nic przeciwko, chociaż myśleli, że jednak zostanę z nimi ;) Dostałam przed wyjazdem drobny prezencik na zajączka, bilet powrotny ;) i w drogę :)
W sobotę spotkałam się z moimi dziewczynami, a że pogoda była cudowna, to zawitałyśmy najpierw do Central Parku, tam pogaduszki, sesja zdjęciowa...:D potem poszłyśmy coś zjeść i dostałyśmy rewelacyjny stolik przy samym oknie z którego mogłyśmy obserwować muzeum figur woskowych. Nie zabrakło także "małych" drineczków :D ;) ... następnie wybrałyśmy się do Bryant Parku - a tam konwersacje z francuzami, szwajcarem :D hehe,
 Kiedy już powoli robiło się chłodniej, postanowiłyśmy rozgrzać się w plenerze Public Library :D ;) (spokojnie Kochane nie pokaże tych zdjęć :D ) hehe...następnie hotelowym korytarzem wybrałyśmy się na taras widokowy, gdzie tamtejsza atmosfera w zupełności Nas rozgrzała :D hehe... na zakończenie znalazłyśmy się w Irish Pub.
Dziewczyny nocowały u mnie więc ciąg dalszy był już w moim room :D ;);)
W niedziele obudziły nas dźwięki piosenki Uptown Girl. Tym optymistycznym akcentem oraz świątecznym śniadankiem rozpoczęłyśmy dzień :) Oczywiście koszyczek wielkanocny też był :)
Jak zawsze wszędzie spóźnione biegiem leciałyśmy do katedry na msze, ale był taki tłum, że zdecydowałyśmy kontynuować nasz maraton do następnego kościółka :) w końcu trafiłyśmy do jeszcze innego, gdzie msza okazała się być po hiszpańsku -  "La Manana" :D Dziewuszki :D
Potem parada, gdzie można było spotkać wiele przebierańców i przy Rockefeller Center niesamowita wystawa pisanek ( zdjęcia nimi przeplatałam, bo naprawdę były warte zobaczenia :))...

Dwa niezwykłe dni, pełne wrażeń, uśmiechów, wspomnień i wiary w przyszłość...
Dziękuję Wam za to, że po prostu byłyście... kiedy nasze prawdziwe rodziny były far, far away... :*:*:*

Happy Easter? - Happy Easter !!! :)







niedziela, 6 kwietnia 2014

Nowojorski shopping


Z racji tego, że dostałam parę maili od Was z pytaniami odnośnie tutejszych przecen itp więc co nie co...:)

Od razu podkreślam, że jestem jedną z tych osób, które bladego pojęcia nie mają o modzie itp :D Ubieram to co mi się podoba i tyle ;)

Co do sklepów w Nowym Jorku, to zapewne każda z Was wie, że znaleźć można tutaj "prawie" wszystko :)
Również zdajecie sobie sprawę, że nowojorskie życie, i markowe sklepy są bardzo drogie...ale...:)
Właśnie małe "ale" :) ...Odpowiadając na Wasze pytania odnośnie tego, czy tutaj naprawdę są takie duże przeceny markowych ciuchów to mogę spokojnie odpowiedzieć, że - TAK :)
Również trzeba wiedzieć, gdzie szukać, ale naprawdę można znależć tutaj "markowe perełki", na które nawet Nas stać z naszą "pensją" :D
Co prawda, ja w zakupach nie tonę ;p, gdyż wolę zbierać pieniądze na holiday, ale również przyjechałam tutaj z myślą "odświeżenia" swojej garderoby ;p;p hehe :D

Tutaj parę nabytych rzeczy i same/i oceńcie :)
W nawiasie to cena oryginalna przedstawiona na metce.

Nine West - 6,98 $ ( 48 $ )
La Bijou - 7 $ ( 30 $ )
CKW - 7,98 $ ( 22 $ )
Madden Girl - 19 $ ( 40 $ )
Joe Fresh - 0,80 $ ( 8 $ )




wtorek, 1 kwietnia 2014

Co za "psuja".../ muzealnie ;)

Dwa miesiące tutaj i oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zbroiła ;p;p
Dostałam od rodzinki pięknego iphona, którego dwa tygodnie temu zrzuciłam na chodnik i baaaaa.... całe szkło z przodu się roztrzaskało ;p;p....OMG !!! - jak im to powiedzieć?? :D ze trzy dni chodziłam jak nakręcona i kilka razy zabierałam się za to, ale nie mogłam, aż któregoś dnia hostka pyta mnie "czy to prawda, że ktoś tutaj zrzucił iphona?":D - o nie, skąd ona to wie???:D...okazało się, ze mój "słodziak" zrobił to za mnie ;p;p oczywiście zaczęłam się tłumaczyć itp, a oni śmiechem by mnie zabili ;p;p...mówili, żebym się niczym nie przejmowała, że nic się nie stało i że im nie raz to się też zdarzało :D hehe tyle szumu o nic :):) i powiedzieli, że oni zapłacą za naprawę :D hehe uufffff...nawet nie wiecie, jak mi ulżyło :D
Ale oczywiście, żeby tego było mało...ostatnio odkurzając pokój, wciągnęłam ładowarkę do smartfona ;p;p no kur..."czę" - to chyba jakiś żart :D...rozłożyłam odkurzacz na części pierwsze i dawaj...szukamy :D znalazłam!! - trochę połamana, ale na razie działa ;p;p ehhhh...:):)

Jak wiecie NYC słynie z ogromnej ilości muzeów i prawie wszystkie można zwiedzić za darmo, albo za przysłowiowego dolara :) Fakt, że za darmo wejścia są albo przez parę godzin jednego dnia w miesiącu, tygodniu, czy coś podobnego (jeszcze wszystkiego nie mam obstukanego ;)).
Na pierwszy ogień poszłam do Muzeum of Natural History :)...baardzo się rozczarowałam!!! - w myśl filmu The Night at the Muzeum - myślałam, że będzie ciekawiej, natomiast wynudziłam się jak nie wiem ;p - tutaj za "płacisz ile chcesz" można zobaczyć podstawową wystawę, za specjalne wystawy płaci się dodatkowo i to spore sumki, dlatego sobie darowałam ;p tak więc za trzy osoby zapłaciłyśmy 2 $ ;p;p





        
"dziam, dziam" ;)



Drugim muzeum, jak na razie do którego zawitałam było Metropolitan Muzeum of Art :)
No tu już były moje klimaty :) i jak najbardziej polecam :) muzeum oczywiście jest tak duże, że nie idzie obejść wszystkiego w jeden dzień, a że cena wejścia "płacisz ile chcesz" - ale "proszę cash w bilonie" - tak nam powiedziała pani kasjerka ;p;p hehehe więc wiecie - 1 $ :D