Instagram

czwartek, 21 sierpnia 2014

"Życie jest jak wodospad: piękny i niebezpieczny"

Patrzę przez okno...lasy, chodniejsze powietrze, cisza...już prawie jestem...w domu... - W tym momencie napisałam ostatnie zdania i zniknęłam na dwa miesiące :)


Tak...tak można określić zmieniające się widoki w drodze do Masachussets (MA). Mój drugi dom, a właściwie trzeci ;) (Polska, NYC i MA) :). Jak wspominałam wcześniej hości mają tutaj drugi dom, więc przyjeżdżamy w te strony dosyć często...ale to będzie kiedyś osobny post :)

Od tego momentu nie spędziłam więcej czasu niż tydzień w jednym miejscu, przez te dwa miesiące. Przyjechałam do MA - po to, żeby za kolejne pięć dni wrócić do NYC - po to, żeby wsiąść po czterech godz w next autobus na kolejne osiem godz i dalej w drogę...:)
Ale czego nie robi się dla odkrywania piękna tego świata - to już gdzieś tam było i zawsze jest we mnie...choćbym nie wiem jak była zmęczona..."idę dalej"...:)

I oto ponownie po 9 latach, moje nogi stanęły na kanadyjskiej ziemi...:) 

NIAGARA FALLS   

Po ośmiu godzinach w autobusie, wysiadamy z M. na bezcłówce i oczywiście nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy "czegoś" tam nie kupiły, na kanadyjską nockę :D ;)
Pierwsze spojrzenie na Niagarę miałyśmy ze strony amerykańskiej. Zdecydowałyśmy się na podpłynięcie pod wodospady, co było niesamowitym przeżyciem :) Ta bryza, która za chwilę przeobraża się w "deszcz" - jesteś cała mokra, chcesz otworzyć oczy, ale nie możesz...po czym i tak to robisz, bo chcesz zobaczyć...uśmiech nie znika z twarzy i właściwie nie wiesz dlaczego...;)
A kiedy zachodzi słońce, widok promieni odbijających się w wodzie nie do opisania, kolor nieba jak w tęczy...:):) Widząć coś takiego...ta prędkość wody, to jej piękno...podziwiasz, ale zdajesz sobie sprawę, jaka jesteś bezradna wobec natury...:):)

Potem przejechałyśmy na stronę kanadyjską, gdzie miałyśmy nocleg. Wysiadam i podchodzę do okienka na kontroli paszportowej. Czekam na pieczatkę i przejście dalej a tu nagle pytanie: "Czy po raz pierwszy w Kanadzie?"..."hmm, nie", patrzy na mnie i zaczęło się..."kiedy byłaś, na jak długo, po co teraz jedziesz itp"...ehh spokojnie odpowiadałam na bezsensowne pytania, ale kiedy już usłyszałam "a gdzie jest wiza z tamtego pobytu?"...no już tutaj facet wyprowadził mnie z równowagi: "Tłumaczyłam, że byłam w 2005 roku, spójrz na datę wydania paszportu to zrozumiesz gdzie jest wiza sprzed 9 laty" :D:D...i wiecie co?...bez niczego od razu postawił pieczątkę i życzył miłego pobytu :D 
Nocleg miałyśmy w motelu w samym centrum miasta, więc spokojnie wieczorem zwiedziłyśmy sobie okolice Niagary i muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona, bo okolica przepiękna, oczywiście bardzo turystyczne miejsce, ale wiele atrakcji, i w porze nocnej na pewno nikt nie będzie się nudził :)
My z naszym ekwipunkiem z bezcłówki na koniec poszłyśmy podziwiać podświetlaną nocą Niagarę. :D Widok był cudowny :)
Drugiego dnia wjechałyśmy na wierzę widokową, z której było widać dosłownie wszytsko :) co prawda pogoda nam się popsuła, ale humory nie ;) potem już tylko ostatnie spojrzenia na Niagarę, ehh ten widok mogłabym oglądać i oglądać...jest w niej "to coś"...:)

                      





D ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz