Instagram

niedziela, 22 grudnia 2013

P jak Perfect ? :) we will see :)

Tak, tak...stało się, wiadomość z dzisiejszego dnia :)
Długo sie zastanawiałam, rodzinka czekała na moją odpowiedź ponad 3 dni, ale stwierdziłam, że jak nie teraz to już pewnie w ogóle :)

Po 3 miesiącach, po ponad 30!!! rodzinach, mój wybór padł na rodzinkę z Nowego Jorku :)
Tak więc jeżeli dokumenty przejdą sprawnie najbliższy 2014 rok będę mieszkać:

Manhattan, New York City :)
dwójka dzieci: 2 mies, 4 latka :)

Co czuje? :)...wielkie szczęście, wielki strach i wszystkie uczucia mieszają mi się razem :) Tak samo "chcę" jak "boje się" :)

Więcej o rodzince, mojej drodze napiszę po Nowym Roku :)

Więc wszytskim Merry Christmas !!! :)

wtorek, 12 listopada 2013

Long, long time ago...:)

Jak obiecałam napiszę co nieco o moim, już teraz dawnym, byciu au pair :) Przeglądając zdjęcia, żeby coś pokazać ;) człowiek uświadamia sobie jak szybko czas leci...jak dziwnie patrzeć na siebie taką młodą :D:D hehe
Do rzeczy ...:):)

Zaczynałam jak większość z Was:), po liceum nie za bardzo wiedziałam co chcę sama ze sobą zrobić, jednego czego byłam pewna to to, że nie dla mnie było standardowe "polskie życie" :) chciałam czegoś innego, chciałam więcej, a najlepiej każdego dnia na innym kawałku świata ;)...i tak oto z moją przyjaciółką zdecydowałyśmy zostać au pair, ja w Anglii, ona w Paryżu, gdzie mieszka po dzień dzisiejszy :)

Rodzinkę szukałam na własną rękę, bez żadnej agencji i tak oto mój wybór padł na okolice Chichester, na słodką 3 latkę, z pięknymi, ciemnymi oczkami i blond loczkami :) Jej brat przyszedł na świat miesiąc po moim przyjeździe. Tak więc moja angielska przygoda rozpoczęła się we wrześniu 2007 roku :)

Po przylocie cała rodzinka czekała na mnie, co bardzo mnie wzruszyło, gdyż spodziewałam się tylko host dad, nie sądziłam, że host mum na końcówce ciąży z trzyletnią Lilian również się zjawią :)
Po 1,5 godz od lotniska dotarliśmy na miejsce...które w pierwszym momencie mnie baardzo przeraziło ;)
Dookoła zupełne pustkowie i widok: 

Niestety nie miałam lepszej jakości ;)
Typowo angielski ogromny dom z dziewiętnastego wieku, otoczony zaroślami z bardzo dużym ogrodem niczym z horroru :D...a już zupełnie zawału dostałam, kiedy wąskimi, kręconymi schodami prowadzono mnie do mojego pokoju na strychu :)...kiedy na chwilę zostałam sama w pokoju, żeby się rozgościć...usiadłam i zaczęłam strasznie płakać :D...tak, tak w tamtej chwili chciałam krzyczeć i nawet byłabym gotowa wracać do domu pieszo...:) 

1/5 ogrodu ;)
Po godzinie histerii ;) :D...wzięłam się w garść :) obejrzałam dokładnie "swój strych", który wyglądał zupełnie normalnie :)...miałam dwa pokoje, telewizor, zaplecze kuchenne (z którego nigdy w końcu nie skorzystałam;)), łazienkę, ogromna przestrzeń tylko do mojej dyspozycji...więc czego chcieć więcej??:):)...kiedy zeszłam na dół cała rodzinka czekała na mnie z uśmiechami na twarzy, czyli około 8 osób (host family, plus host mum's parents, plus bracia host mum):):), przedstawiając się, ściskając mnie... ;) byłam zaskoczona, że zupełnie mi obcy ludzie, którzy widzą mnie pierwszy raz na oczy, witają mnie jakbym już była członkiem ich rodziny :) - Jak się później okazało, tak właśnie było :)

Mieszkałam z rodzicami mojej host mum :)...moja host rodzinka mieszkała w dużo mniejszym domku obok po drugiej stronie ulicy, a z drugiej strony w tak samo małym domku mieszkał brat mojej host mum :).
Rodzice mojej host mum, z którymi mieszkałam na co dzień byli cudowni!!! :) Moi host parents też :) Od razu czułam się z nimi wszystkimi baardzo swobodnie. 

Mój plan dnia był prosty, od pn do pt zaczynałam od 9-12, potem wszyscy razem "rodzinnie" :) jedliśmy obiad, potem miałam przerwę i zaczynałam później 15-17 i wolne :):):), jak widzicie za dużo się nie przepracowywałam ;) ale spędzałam czas z dzieciakami i moją rodzinką dużo dłużej, jak normalna rodzina :)...o 17 było tea time, więc każdy swoją bawarkę pił, a o 19 rodzinna kolacja, która przypominała drugi obiad :)...posiłki jadaliśmy w moim domu, czyli moi host parents przychodzili do nas :), posiłkowy czas stał się rytuałem, który zawsze uwielbiałam:) kiedy każdy rozchodził się do swoich domków, ja siadałam z M. i A. (rodzice host mum z którymi mieszkałam) wspólnie rozmawiając, oglądając telewizję, przy otwartym kominku z lampką winka :):):)
Nie raz T. - brat mojej host mum, mieszkający obok zabierał mnie na dancingi ;)

I tak mijał dzień za dniem...obcy ludzie stali się moją drugą family :)...nie sądziłam, że to możliwe :)...bardzo im zależało na tym, żebym czuła się jak w moim real home. Posłali mnie na kurs angielskiego do pobliskiego collegu, zafundowali wycieczki do Londynu, Oxfordu, Bath. Jeśli czegoś potrzebowałam śmiało mogłam mówić, nawet za moje zakupy płacili, kosmetyki, ciuchy :) kieszonkowe dostawałam małe, ale dosłownie wszystko przywiozłam do Polski :)...czasami głupio mi było i nie raz po cichu coś kupowałam ;), ale kiedy się zorientowali od razu dostawałam po głowie :D...Nawet kiedy doszły do mnie złe wieści z Polski...moja host rodzinka stanęła na wysokości zadania :)...byli przy mnie, pocieszali, przytulali, zmieniali się, ale zawsze ktoś ze mną był, nawet Lilian przytulała mnie i mówiła "It's ok, I will be a good girl and then you'll be happy":D...:) 

Homesick??? - oczywiście!!! :) - każdy ma :) co było najdziwniejsze, miałam go od razu po przyjeździe przez około dwa tygodnie :), od 13 roku życia kiedy to byłam w kadrze narodowej kobiet w pewnej dyscyplinie sportu, wyjazdy miałam częste i długie a mimo tego  tęskniłam za domem - myślałam "jak to możliwe?":),...pomimo, że miałam komputer, rozmawiałam z rodzinką na skype, naprawdę tęskniłam...:) może ta świadomość tego odleglego czasu? sama nie wiem :) aż któregoś dnia obudziłam się i poczułam się w angielskim domu jak...w domu :):) to było cudowne uczucie:)

Moja Lilian?? - kochana!!!, ale początki było trudne ;), była bardzo rezolutna, jak na 3 latkę bardzo rozwinięta, ładnie, wyraźnie mówiła i na początku chciała...dyktować mi warunki :D, podobnie jak mój homesick, tak z Lilian docierałyśmy się ze dwa tygodnie :) ale pokochałyśmy się jeszcze przed przyjściem na świat jej brata Hugo o którego przez parę pierwszych dni była zazdrosna i np. kiedy on spał w kołysce, podchodziła, zabierała kocyk i miała radochę, że gonię ją po całym domu :D Uwielbiała kiedy do snu czytałam jej książki i to po polsku!! - nic nie rozumiała, ale bawił ją dźwięk polskich słów. A kiedy już prawie spała czasami mówiła "You know...I love you:):)", ale oczywiście na drugi dzień kiedy coś przeskrobała lub na coś jej nie pozwalałam było "I don't like you":D - cała Lilian - dziewczynka z charakterkiem ;)

Hugo?? - słodki bobasek, zupełnie nie sprawiający problemów, zero kolek, zero płakania :), mógł godzinami leżeć w wózeczku w ogrodzie, podczas gdy z Lilian szalałyśmy na huśtawkach, trampolinie itp :):)



Zostałam w Anglii na święta, co było interesującym doświadczeniem, inne zwyczaje itp, wszystko to, co widzi się na filmach. Rano każdy przy kominku miał powieszoną "skarpetkę";) oczywiście z moim imieniem też widniała :) to było takie small presents, gdyż te "większe" były później:) Potem poszliśmy wszyscy do kościółka. Kiedy tam weszliśmy wszyscy zaczęli się witać, nikt nie siedział w ławkach, tylko chodził aż do rozpoczęcia mszy:). Potem był w domu uroczysty indyczek i pudding, który dla mnie był nie do zjedzenia :D. Potem trochę zabawy:


Na koniec prezenty główne pod choinką i koniec imprezki ;). Dostałam srebrną bransoletkę od rodziców host mum, słodycze od braci host mum, sweterek + ramka na zdjęcia + słodycze od host parents :) i jakieś drobiazgi od gości, czyli rodziców host dad, czy znajomych którzy w późniejszych dniach przychodzili do nas :)

Hugo nie doczekał do końca :D

Nowy rok spędziłam z moimi host parents u ich przyjaciół. Oni zaprosili jeszcze swoich przyjaciół i tak było nas ok 20 osób :).

Wśród tych wszytskich plusów, również bywały minusy :) które może były i "innymi plusami"?...:)
Mieszkałam w polu :D Do miasta i nad morze niedaleko, ale 2 km do autobusu, ulicą bez lamp, więc tylko gwiazdki oświecały drogę :D Nie miałam samochodu więc sama pojechać nigdzie nie mogłam, i myślę, że to właśnie dlatego spędzałam z moją rodzinką tyle czasu :), może właśnie dlatego staliśmy się sobie tacy bliscy :) Zdarzało mi się nie raz, że ubolewałam nad tym, że nie szukałam rodzinki gdzieś w "cywilizowanym" miejscu, ale z drugiej strony może nie trafiłabym na tak wspaniałą family?? :)

Pewnego dnia byłam z moją host mum w mieście, przechodziłam obok sklepu jubilerskiego, gdzie na wystawie był przepiękny łańcuszek, oczywiście bardzo drogi ;), pokazuje mojej host mum, której również się spodobał i poszłyśmy dalej:)...parę miesięcy później, wieczór przed moim wyjazdem do Polski, przy uroczystej kolacji otrzymałam prezent od moich host parents, otwieram pudełeczko...a tam ten właśnie łańcuszek z wystawy :):)...nie wiedziałam co powiedzieć :)...jeszcze słowa host mum..."byłaś najwspanialszą au pair jaką mogliśmy sobie wymarzyć" :):):)....
Moja host rodzinka nie miała już po mnie żadnej innej au pair.






Czas w Anglii był dla mnie ważnym okresem w moim życiu. Poznałam cudownych ludzi, z którymi do tej pory mam kontakt. Poznałam siebie, swoje pragnienia, nabrałam chęci do dalszego spełniania moich marzeń :):) Po pewnym czasie od opuszczenia Chichester, pojechałam ponownie ich odwiedzić. Lilian mnie pamiętała i od razu rzuciła się na szyję, Hugo natomiast wiadomo...:) niesamowite było zobaczyć kilkuletniego chłopczyka, którego pamiętałam jako kruszynkę:) Zaszły również zmiany...na świat przyszła druga córeczka Mariella :) 

Hugo, Lilian, Mariella 2010 :):)

P.S.

Parę miesięcy po powrocie do Polski, ale przed studiami wybrałam się jako au pair do Szwajcarii :) miałam być tylko na miesiąc, ale zwinęłam się po 3 tygodniach :D...powód?? :D miejscówka - marzenie, domek wśród gór, przepiękny nowoczesny dom...ale?? :)... rodzinka nie do zniesienia :) z host mum nie mogłam się zupełnie dogadać, poza tym przychodziła codziennie rano i opowiadała jakie danej nocy duchy ją nawiedzały :D:D, dzieciaki strasznie nie wychowane ( chłopiec 3 letni nosił pieluchy !!!), nie wytrzymałam i tydz przed wróciłam :)...host mum robiła mi sceny, nie chciała z domu wypuścić :D...szkoda mówić :D...

Także widzicie...rodzinka jest najważniejsza :), ale nie ma się co oszukiwać, że miejsce także :) jednak bez tego drugiego przetrwasz, bez wspaniałej rodzinki - nigdy :):):)

piątek, 8 listopada 2013

next...już trzeci...:)

Nie pisałam, bo nie było o czym...:) co prawda rodzinki pojawiają się, ale to w takim tempie wszystko...już było ich tyle, że już nawet nie będę wymieniać bo szkoda czasu...:) Były z Virgini, Maryland, Texasu, Pensylwanii, Illinois...ale na razie bez zmian...Nie, nie i jeszcze raz wielkie nie! :)

Tak wiem - jestem wybredna :)
Tak wiem - mogę tak szukać w nieskończoność ;)
Wszystko "Tak wiem" ale jak mam już jechać to tak abym była mega Happy!!! :):)

Napiszę jeszcze posta w późniejszym czasie o moich au pairowskich experiences, bo pytacie mailowo ;)
ale potem odezwę się dopiero kiedy będę miała Perfect Match, albo będę rezygnować z programu, na razie daję sobie czas do końca roku i we will see :)

środa, 23 października 2013

next 2

9. Midlothian, Virginia
Dzieci: 1 rok
Mało z nimi rozmawiałam. Jakoś nie szło.

10. Reston, Virginia
Dzieci: 3 mies, 2
Miejscowość za mną nie przemawiała. Rodzinka ok, ale nie było tego "coś":)

11. Newtown, Connecticut
Dzieci: bliźniaki 3 mies, 3 latek
Za dużo małych dzieci z którymi w niektóre dni miałabym być sama w domu ok 10 godz. Zrezygnowałam.

Po tylu rodzinach, powiem Wam, że najlepszy kontakt miałam z rodziną nr 3, niestety teraz wiem, że to był mój Perfect Match, po rozmowach z innymi au pair - dzieki dziewczyny ;);), już teraz nawet pokój bez okna by mi nie przeszkadzał bo rodzinka była super :):). Więc zdecydowałam postawić wszystko na jedną kartę i napisałam do nich czy już kogoś znaleźli bo jak nie to byłabym przeszczęśliwa mogąc być ich au pair:)....wiem, że pewnie już kogoś mają bo pamiętam że na szybko potrzebowali, ale musiałam spróbować powalczyć o moją Perfect Family :)...więc...Wish Me Luck!!!!!:)

P.S. Niestety rodzinka znalazła już kogoś i powiem Wam, że tak się załamałam że trochę chyba potrwa żebym mogła znowu na spokojnie szukać nowej rodzinki....:(:(:(

wtorek, 15 października 2013

next...

7. Scarsdale, NY
Dzieci: 3mies, 2
Niestety "stay at home mum" (nie za bardzo lubię, jak ktoś "patrzy mi na ręce" ;)), do tego mają jeszcze opiekunkę która przychodzi od 8am-2pm, i od pn-sb miałabym pracować, co prawda w sb 7-10am i później wieczorem, ale co z tego jak i tak wtedy dzień mam "zablokowany" żeby gdzieś sobie dalej wyjechać. Zrezygnowałam.

8. Potomac, Maryland
Dzieci: szóstka dzieci!!!
Dwójka jego, dwójka jej i dwójka wspólnych :D
Podziękowałam, wiadomo too much children ;)

środa, 9 października 2013

c.d. looking for a Perfect Family

Pojawiły się następne matche :)...oczywiście nie od razu "wow!!..na to czekałam", na razie jestem na etapie rozmów z jedną z rodzin i we will see :)
Powiem Wam szczerze, że jakoś już nie ekscytuję się, nie wiadomo jak, kiedy pojawia się jakieś zainteresowanie ze strony rodzin, może dlatego, że zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo trudno o to co by się chciało ;)...
A co by się chciało?:) - dostałam ostatnio maila z takim pytaniem, gdyż wspomniałam wcześniej, że po au pairowskich doświadczeniach mam już jakieś "konkretne" oczekiwania, tak więc odpowiadam:
- nie więcej niż 3 dzieci i oczywiście wonderfull family :) - of course it's the most important, dobra relacja z rodziną to podstawa, bez tego obojętnie gdzie będziesz, będzie Ci źle :)
- nie z dala od miasta, max 15min, a najlepiej w centrum ;) ;)
- łatwy transport
- "coś" jest dookoła, a nie odludna wyspa i wypady do ludzi raz w tygodniu :)

A już w ogóle my dream to rodzinka z samego NYC ;) od zawsze wyobrażałam sobie siebie "biegającą" ulicami NYC z kawą na wynos ;) :D- ale to niestety nie realne ;)

Może niektórym wydają się to dość wygórowane wymagania, ale niestety, jeżeli nie znajdę takiej rodziny to pewnie nie wyjadę :) 
Kiedy byłam au pair w Anglii trafiłam na wspaniałą!!! rodzinkę, lepszej naprawdę nie mogłam sobie wymarzyć :), ale niestety w prawdziwym angielskim countryside, dlatego wiem jak ciężko mieszkać na "odludziu", ale to innym razem...:) kiedyś tam może napiszę Wam moje au pair's experiences ;) 

A teraz do sedna :) : Matches

5. Merion Station, Pennsylvania
Dzieci: 1 (1 rok)
Na razie rozmawiamy, więc nie będę zapeszać ;) ale w wielkim skrócie najważniejsze: opieka 4 dni/tydz (8am-6pm) plus raz na jakiś czas babysittingi :):), do Filadelfii 15 min by train:) a z Filadelfii do NYC 1,5 godz:). Ciężko też powiedzieć o okolicy bo w google zdjęcia tylko domów się wyświetlają ;p;p

6. Philadelphia
Dzieci: host mum is pregnant
To na razie rodzina widmo, ani essay, ani photos, ani nawet maila więc jeśli sami nie napiszą to ciężko będzie się z nimi skontaktować :D. Też zastanawiam się po co im au pair skoro jedno dziecko on the way? host mum od razu chce do pracy? ;);)

Jak sami widzicie to już kolejne 2 rodziny z okolic Filadelfii :D - przeznaczenie? :D. Jakoś Filadelfia mnie nie ekscytuje, ale jako miejsce wypadowe to super, patrzyłam, że do NYC autobusy nie są drogie, ale sama w sobie Filadelfia chyba ciekawym miastem nie jest, co myślicie?:) a może ktoś był i może coś więcej podpowiedzieć?:):)

piątek, 4 października 2013

Początki...:)

Jak widzicie, rozpoczęłam bloga, jak większość z Was o byciu Au Pair za oceanem :).
Osobisty pamiętnik..., poradnik..., zapoznawanie się z innymi au pair...? Jak kto woli :)

Tak więc może kilka słów o sobie:) 25 latka, oczywiście po studiach, kochająca podróże, przygody i "weteranka" au pairskiego życia :)...tak, tak bywałam już au pair w Anglii, Szwajcarii :) więc czas teraz na podbicie USA :)

Dużo czytałam o różnych agencjach "przed". Wybrałam agencje APIA i naprawdę mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu. Rzetelni, pomocni i przemili ludzie (przynajmniej na razie nie spotkało mnie nic, na co mogłabym ponarzekać ;)).

W skrócie: formalności zaczęłam dopiero w połowie sierpnia, wszytsko w miarę szybko przebiegło, room otwarty mam od dokładnie 2 tyg, 4 matche, więc dlaczego wciąż nie mam Perfect?:):) Let's see :)

Otóż jako au pair z "doświadczeniem", po prostu wiem czego chcę, gdzie, ile dzieci, kind of family itp:):). A to stwarza pewne problemy, bo wiadomo, że z konkretnymi oczekiwaniami ciężko jest znaleźć rodzinkę.

Oto moje "do tej pory" matche:

1. Floryda, Fort Lauderdale
Dzieci: 1 (3 mies.)
Tej rodzinki tak naprawdę baardzo żałuję, bo byli cudowni, ale niestety ja w tym czasie miałam jeszcze ostatenie egz i nie mogłam im zbyt dużo czasu poświęcić więc znaleźli new au pair.

2. Alexandria, Wirginia 
Dzieci: 2 (15 mies bliźniaki) i next w drodze
Niestety nawet jak dla mnie, osoby która uwielbia takie maluszki, było ich po prostu za dużo, bliźniaki jeszcez ok, ale one same malutkie i następne is coming więc musiałam odmówić, bo bałam się troszkę, że nie podołam, pomimo że super miejsce bo nie całe 20 min do Waszyngtonu:)

3. Filadelphia
Dzieci: 5,3,2 i next is coming
Powód ten sam co powyżej, za dużo dzieci, pomimo że miasto również marzenie:)

4. NYC
Dzieci: 8,6
Z tą rodzinką rozmawiałam najdłużej:) Bardzo chciałam mieszkać w NYC, byli przecudowni, nigdy wcześniej nie mieli au pair (zresztą prawie jak każda moja rodzinka z matchs;)), lokalizacja marzenie, ale niestety jak doszliśmy do rozmowy o "konkretach" to pływali w obłokach. Pytam o konkretne godz pracy i dni wolne a oni "we will see, day off, probably one day during weekend":D, pytam co z transportem po NYC, w końcu mam odbierać jej dzieci itp. a ona "if you get a monthly ticket it will be cheaper":D ale nie zaproponowała ani samochodu, ani że chociaż dołoży mi do niego a bilet kosztuje ok.112$, a już przechyliło szalę jak zapytałam o mój room, który miał być...bez okien:):)...tak więc podziękowałam, bo jakoś ciężko byłoby mi mieszkać "gdzieś pod schodami":):). Ale nie mogę powiedzieć bo pomimo, że byli mną bardzo zainteresowani nie powiedzieli nic złego, jak odmówiłam itp:):)

A teraz jestem na etapie ...ciszy:):) już 3 dni bez niczego i oczywiście zaczynam "panikować"' jak większość z Was;) że nie znajde mojej Perfect Family:)