Instagram

piątek, 24 stycznia 2014

Ready to fly...

27 stycznia postawię pierwsze kroki na Amerykańskiej ziemi...prawie gotowa, walizka wciąż pakowana...dokumenty w rękach...nowe życie, nowa rodzina, nowy dom, nowi przyjaciele (podziękowania dla Leny, Aluni :) )...wszystko nowe :) ...pożegnania, uściski, ostatnie łzy :) ...wish me good luck :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

First step

Dopiero co były święta, dopiero co zgodziłam się zostać au pair nowojorskiej rodziny, a tu już prawie połowa stycznia ;)

cz. I Poszukiwania perfect family
Jak wspomniałam wcześniej znalezienie "tej" rodzinki zajęło mi 3 mies. Room miałam otwarty od końca września, a dzień przed wigilią zgodziłam się na match z rodzinką. Rodzin miałam bardzo dużo, po dwudziestej którejś już nawet przestałam liczyć, ale bardzo chciałam mieszkać w samym NYC, co niestety okazało się nie takie proste. Już od początku kiedy szłam na rozmowe kwalifikacyjną wspominając, że interesuje mnie tylko wyjazd do NYC, konsultantki starały się mnie przekonywać, żeby nie nastawiać się na konkretne miejsce, że z okolic NY jest dużo rodzin, ale z centrum moga być problemy. Rozumiałam to, ale...co mogłam poradzić na to, że chciałam spróbować ? :)
Pierwszą rodzinę z NYC miałam już jako 3 match. Wtedy wydawało mi się, że "kurcze, dopiero 3 match a tu juz NYC, więc może to nie takie trudne", z rodzinki niestety zrezygnowałam, czego żałowałam już po kolejnych matchach. Dużo rodzin miałam z Filadelfii, Waszyngtonu, okolic NYC. Były one przeróżne, ale ze względów ilościowych nie byłam w stanie ze wszystkimi rozmawiać i nie ukrywam, że już po którejś z kolei zaczęło po prostu nudzić mnie to samo. Wszystkie rozmowy zaczynały się od tych samych pytań itp. Jednak z biegiem czasu, uświadomiłam sobie, że jednak jeżeli chcę zobaczyć Amerykę, powinnam trochę odpuścić i pogodzić się z tym, że centrum nowego jorku będę odwiedzać tylko w weekendy :) Tak więc, zaczęłam więcej rozmawiać z rodzinkami z okolic. Rodzinki były rozmaite, niektóre oferowały dużo więcej niż jest w programie, czym nie ma co ukrywać bardzo kusiły ;) . Aż tu nagle na początku grudnia miałam 2 matche na raz z NYC :) Jedna rodzinka z Manhattanu, a druga z Brooklynu. Niestety Ci z Manhattanu szybko się wycofali z programu, że niby są w separacji. Pozostała mi więc rodzinka z Brooklynu :). Przemili ludzie, bardzo otwarci na nowych ludzi. Host mum bardzo konkretna, co strasznie mi się podobało, a wierzcie mi, że po tylu rodzinach nie bałam się już o nic pytać :) Dużo mi oferowali, jednak ostatecznie zrezygnowałam z nich ponieważ bałam się podjąć opieki nad 8 mies bliźniakami i ich 4 letnim bratem. Także mieszkali zupełnie w południowym brooklynie, więc dotarcie na Manhattan zajmowałoby mi dosłownie tyle samo czasu co z innych miejscowości obok NYC. I tak zbliżałam się do końca grudnia, stwierdziłam, że już w takiej bezczynności nie mogę siedzieć, więc z początkiem stycznia trzeba znaleźć pracę :) Zaczęłam już wysyłać CV i mój amerykański dream stawał się coraz bardziej odległy :) Nie ukrywam, że strasznie to przeżywałam ;) aż tu pewnego dnia odezwała się do mnie rodzinka z uroczą 2 mies dziewczynką i 4 letnim chłopcem z NYC :)

cz. II Family
Coś o mojej host family :)
Mieszkają w Manhattan NYC. Dwójka dzieci, chłopczyk chodzi do przedszkola, gdzie będę go zaprowadzać obok Central Parku, mała wiadomo :). Host mum jest menadżerem, host dad jest fotografem/artystą, ma swoją pracownie po drugiej stronie ulicy naszego mieszkania. Będę mieć swój pokój z łazienką. Do pokoju jest też osobne wejście, więc jak bym bardzo późno wracała to nie ma problemu. Będę mogłą korzystać z biletu miesięcznego (nie wiem czy w NYC nie ma imiennych biletów ? ) :) Host mum ma swoją rodzinę w Massachusettes, gdzie będziemy jeździć. Raczej są dosyć aktywną rodzinką, campingi, wyjazdy itp. Pamiętam naszą drugą rozmowe na skype, która była w samochodzie jak jechali gdzieś w okolice Waszyngtonu. Pytali mnie również czy lubię podróżować itp :) Wydają się być otwartymi, radosnymi ludźmi i naprawdę od razu "coś" zaskoczyło i każda rozmowa na skype była bardzo swobodna :) Co prawda nie ukrywają, że "nudzić" się nie będę :) Pamiętam jak którąś rozmowę zaczęła od "prosze nie zrażaj się, ale tak jak Ty wolę wszytsko powiedzieć i być szczera" :):) i zaczęła wymieniać takie oczywiste rzeczy i obowiązki typu, czy będę sprzątać po sobie, czy nie przeszkadza mi robić pranie dzieciaków, wspominała też nie czasami będzie się zdarzać, że w niektóre dni będę dłużej czyli te 10 godz z dziećmi, a czasami po 2 godz. i czy mi taka zmienność nie przeszkadza, czy nie będę się bała chodzić z dwójką dzieci po mieście, czy jeżdżić metrem itp :)
Bardzo doceniłam to, że prostu z mostu pisała o wszystkim, chociaż nie ukrywam, że na początku "trochę" się przestraszyłam :) ale naprawdę ich polubiłam, chciałam mieszkać w dużym mieście więc stwierdziłam, że ryzykuję :) prawda jest taka, że ludzi poznaje się tak naprawdę tylko już na miejscu :) Przez pare rozmów na skype, czy w mailach nie odda się tej "prawdziwości" :)

cz. III Przygotowania
Mój match z rodzinką był dzień przed wigilią. Wtedy też host mum dała znać agencji i na moim profilu pojawiło się słynne Congratulation :)
Obecnie mam dużo rzeczy na głowie. Problemy zaczęły się od razu. Najpierw mój lekarz rodzinny nie chciał podbić mi medical form bo uważał, że to powinien zrobić lekarz medycyny pracy ( moja walka z nim nadal trwa ;/;/ ).
Po drugie czekam wciąż na te dokumenty z APIA, żeby móc zacząć ubiegać się o wizę. Bardzo się tym denerwuję, bo teoretycznie mam wylatywać 27 stycznia a ja jestem w proszku. Na dodatek mam na 13 stycznia zaplanowany już dużo wcześniej zabieg wyrwania ósemki ;/ przez co też się denerwuje, czy wszytsko przez te 2 tyg do lotu się zagoi. ;/;/
Obecnie nie sądzę, żebym zdążyła z tym wszytskim. Następny wylot jest dopiero 10 lutego a rodzinka bardzo potrzebuje au pair na "już".
Jak to u Was wyglądało z wizą, jak długo się czeka na te dokumenty z APIA???? :):) please, help ;)

cz. IV Podsumowanie :)
Powiem Wam szczerze, że na początku każda przyszła au pair czeka z niecierpliwością na pojawienie się pierwszej rodzinki na profilu, ale później też jak jest ich nadmiar to wierzcie mi, każde następne pojawienie się już męczy i nie ma żadnych "wow" :) Większość pojawiała się z podobnych okolic i chyba jedynego stanu jakiego nie miałam to Kalifornia ( a już później już nawet o to się modliłam, chociaż ciepło ;) ). Zauważyłam też, że rodziny z większych miast więcej oczekują od au pair. Nie, żeby mówić o jakimś wyzysku czy coś takiego bo nie, nie...są też przemili, otwarci itp. ale mają szybszy tryb życia, przez co często nawet godziny pracy mają bardzo ruchome, ciężko im określać schedule itp więc nie bójcie się pytać wtedy o konkrety! bo to bardzo ważne, sprawdzajcie też okolice, bo czasami są miejsca gdzie do jakiejś cywilizacji jest bardzo daleko - ja miałam rodzinkę z teksasu, gdzie zwykły, najbliższy sklep był 20 km od domu :):)
Wiadomo, każda z nas chce trafić do rodziny, gdzie będzie tak prawdziwie czuć się jak u siebie w domu, w końcu przyjeżdżamy do obcego zupełnie nam świata i to właśnie host family powinna być pierwszym filarem ciepła, zrozumienia, pomocy i jak ja to nazywam "host love" :) ale to nie jest takie proste, z maili czy skype stwierdzić, że rodzinka jest właśnie taka :) każda z nas ryzykuje, a dopiero na miejscu wszytsko okazuje się na plus czy minus :)
Boję się bardzo :) tego, co mnie czeka, tego jakich ludzi spotkam, tego czy ameryka jest taka jak sobie ją wyobrażam, nawet tego, że zanim wylece rodzinka ze mnie zrezygnuje ;p;p hehehe :D
 Wiem że nowy jork pokocham, ale czy rodzinka okaże się tak wspaniała jak widzę ją teraz ? :)  we will see :):):)